czwartek, 25 lipca 2013

Kolejny tydzień - kolejne zwycięstwo


Muszę się pochwalić - postanowienie na ten tydzień zakończyło się stuprocentowym sukcesem. Pierwszy raz od bardzo dawna zebrałam się, żeby coś poćwiczyć, i z bólem przyznać muszę, że czuję to "od bardzo dawna". Dosłownie - z bólem. Mam zakwasy we wszystkich możliwych mięśniach, i choć jeszcze dzisiaj rano myślałam, że dam radę poćwiczyć wieczorem, ostatecznie zdecydowałam, że czas na przerwę. Choć dla sportowych wyjadaczy mój trening przez ostatnie parę dni był śmiechu wart, mnie nieźle przemaglował, ale początki zawsze są trudne.
Planu szczegółowego nie było, uderzyłam więc w różnorodność:
Sobota: rolki, ale okazało się, że park, co do którego miałam wielkie nadzieje, nie bardzo się na rolki nadaje. Pojeździłam więc li i jedynie 20 minut, po czym by dobić do przepisowych 30 minut postanowiłam włączyć sobie trening z YouTube. Poszłam po najmniejszej linii oporu i włączyłam najsłynniejszą polską trenerkę - i o, jak bardzo przekonałam się o swoim braku formy. Wytrzymałam 11 minut "Skalpela" Ewy Chodakowskiej po czym wlazłam do wanny i miałam ochotę leżeć tam już na zawsze. Moje nogi umierały.
Poniedziałek: mimo porażki ze "Skalpelem" postanowiłam dać sobie i Ewie drugą szansę. Tym razem zapuściłam "Turbospalanie" z nadzieją, że może moje mięśnie lepiej zniosą jeśli będzie więcej kardio. Zniosły lepiej, ale i tak wytrzymałam tylko 28 minut. Oj, Ewo, trudny będzie nasz związek, ale jestem za ambitna żeby odpuścić - za jakiś czas wrócę i będę próbować dalej, aż kiedyś zrobię ten trening od początku do końca.
Wtorek: odpoczynkowy, ale nie odpuściłam totalnie. Po pracy wybrałam się na "krótkie kółko" czyli 25km rowerem wokół poznańskich jezior. Ach, gdyby nie to, że trening na rowerze właściwie nic mi nie daje poza przyjemnością to robiłabym tylko to. Ale niestety, nie robię tego wszystkiego tylko dla przyjemności. Nie będę oszukiwać. Czas: 1 godzina 17 minut.
Środa: to znowu ćwiczenia w domu z YouTubem, tym razem jednak wybrałam program "30 Day Shred" z podobno znaną trenerką Jillian Michaels. Ten poszedł mi zdecydowanie lepiej, tak dobrze, że kiedy nadszedł czas na rozciąganie, zapuściłam filmik od początku i zrobiłam go jeszcze raz. Łącznie 45 minut. Do tego treningu na pewno kiedyś wrócę, kiedy w końcu kupię ciężarki i matę do ćwiczeń.

Tak więc - ZWYCIĘSTWO.

A na przyszły tydzień? Na przyszły tydzień radę daje mi Richard Gilmore:


jedz połówkę grejpfruta codziennie rano

Podobno owoce najlepiej jeść same, co najmniej godzinę przed jakimkolwiek innym posiłkiem. Podobno grejpfrut czyni cuda. Richard Gilmore mówi, że każdy powinien jeść pół grejpfruta codziennie. Czemu mam go nie słuchać? W końcu nikt nie wygląda w muszce tak jak Richard Gilmore.

2 komentarze:

  1. Miło mi, że mnie odwiedziłaś ;)
    W zeszłe wakacje ćwiczyłam Skalpel i efekty całkiem, całkiem, ale zaniedbałam ;( Przy kardio niestety wysiadam, mam za słabe serce, ale... codziennie jakiś ruch: skakanka, rowerek albo 'głupie' brzuszki, byleby mięśnie się nie zastały ;)
    i masz przesłodkie zdjęcie profilowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :)
      a ćwiczenie Skalpela podziwiam... mi jeszcze długo zajmie zanim dobiję do tego poziomu. ale pracuję :)

      Usuń