poniedziałek, 15 lipca 2013

Web design i tortilla


Pora zameldować o moich postępach w projekcie tygodniowym... a raczej jego braku. Biję się w pierś i przyznaję, ze w weekend cały plan wzięło w łeb z różnorakich powodów, a wszystkiemu winna parapetówka, którą urządzałam w piątek a także babciny obiad w sobotę. Ale mimo wszystko starałam się nie przesadzać, a dzisiaj już wracam do postanowień i właśnie walczę z chęcią zrobienia sobie grzanki. Jednej. No, może dwóch.
Na razie walka jest zwycięska.
Tak samo jak zwycięsko w końcu zmusiłam się, by powrócić na stronę na której swego czasu spędziłam długie godziny przynoszące mi wiele satysfakcji. Codecademy, bo właśnie o tym mowa, to serwis, który uczy lamerów jak napisać prosty kod, styl, funkcję i poczuć się przez chwilę jak prawdziwy programista. No nie da się nie czuć dumy, kiedy na ekranie wyskoczy mi, że koduję jak szatan, a ja sama własnymi rękami zmusiłam konsolę by mi to napisała.
Przyznać muszę, że zabawy w HTMLu lubiłam odkąd założyłam mojego pierwszego bloga, i czuję, że gdybym zrobiła z tym coś więcej mogłabym projektować teraz strony, albo, kto wie, może i nawet nauczyłabym się programować?
Na razie stawiam pierwsze nieśmiałe kroki w kursie z JavaScriptu i wciąż jeszcze daje mi to mnóstwo radochy. I sama nie wiem, dlaczego tak długo tam nie zaglądałam. Polecam każdemu, kto choć trochę interesuje się stronami internetowymi czy blogami "od kuchni". Kursy z podstaw HTML są bajecznie proste, a kto wie do czego mogą się przydać.

A skoro już wspomniałam o kuchni, to poza składaniem funkcji i zmiennych udało mi się też złożyć moją pierwszą domową tortillę. Nie była pełnym sukcesem, bo rozwałkowanie ciasta na odpowiednią grubość wydaje mi się na chwilę obecną niewykonalne, ale zdecydowanie była jadalna, ba, nawet smaczna!


Pszenne tortille proste jak bum cyk cyk:
  • 250g (ok 2 szklanki) mąki pszennej
  • pół szklanki wody
  • ćwierć szklanki oleju
  • pół łyżeczki soli
Do mąki dolewamy wodę z solą, urabiamy ciasto dodając stopniowo olej, zagniatamy porządnie i długo (to sprawi, ze pojawią się na tortillach charakterystyczne "bąble", a przynajmniej tak mi się wydaje), ja włączyłam sobie serial i miętosiłam ciasto dobre 10 minut. Dzielimy całość na 6 części i każdą rozwałkowujemy jak niecieniej i jak najrówniej (ta część wyszła mi średniawo). Każdy taki placek kładziemy na rozgrzaną, suchą patelnię i smażymy kilka minut z obu stron aż pojawią się brązowe plamki fajnie podsmażonego ciasta.
Tortille najlepiej nadziewać i jeść zaraz po zrobieniu, póki są ciepłe i elastyczne. Moje grubasy oczywiście były elastyczne także po wystygnięciu, jednak dobrze zrobione cieniutkie tortille będą sztywnieć.
Ja swoje posmarowałam grubo sosem czosnkowym (jogurt grecki, czosnek świeży i granulowany, sól, pieprz, suszone zioła jakie miałam pod ręką), posypałam rukolą, fasolką czerwoną, kukurydzą i kawałkami wędzonego kurczaka z Biedronki. Zawinęłam w rulon zamknięty z jednej strony, a rulon w folię aluminiową żeby sos nie wypływał mi dołem. I włala, obiad jak malowanie.
Pozdrawiam i polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz