czwartek, 11 lipca 2013

Tygodnia początek


Pierwszym małym zwycięstwem jest fakt, że zaczęłam tu pisać.
Drugim będzie, kiedy zacznę pisać z sensem.

Pomysł na bloga zrodził się z potrzeby serca a także wyuczonego internetowego ekshibicjonizmu. Ale przede wszystkim dlatego, że przyznawanie się do swoich pomysłów na forum zawsze stanowiło dla mnie najlepszą motywację. A jako, że motywacja jest mi aktualnie bardzo potrzebna, postanowiłam założyć Zwycięstwa.

Idea? Chyba po raz pierwszy naprawdę ją mam.
Otóż, wiele rzeczy w życiu można potraktować jako takie właśnie małe zwycięstwa. Fakt, że pojechało się rowerem do pracy. Wybranie się w końcu na film, który chciało się od dawna zobaczyć. Niezjedzenie ostatniego ciastka. Zjedzenie ostatniego ciastka. Perfekcyjne pomalowanie paznokci.
I o tym będę tu pisać. Czyli o wszystkim, jak zapewne można wywnioskować, i pewnie skończy się właśnie na tymk. Mądrzy ludzie znający się na blogosferze mówią, że żeby zrobić karierę na blogu, trzeba się wąsko wyspecjalizować (to tak naprawdę zupełnie jak w każdej innej branży, prawda?) i wiedzieć o czym się pisze. Ja wierzę w to, że poszukiwanie też jest ciekawe, więc kolejnymi notkami będę szukać, mając nadzieję, że może komuś przypadnie do gustu swoisty misz-masz, który do czasu odnalezienia sensu będzie tu panował.
A na pierwszy ogień idzie:

Projekt - To tylko jeden tydzień

Myśląc wczoraj o motywacji i problemach z nią związanych wymyśliłam sobie, że może moje porażki i załamania wynikają stąd, że chcę wprowadzać za dużo zmian na raz. Postanowienia, które wydają mi się jednostkowe, takie jak np. będę jadła lepiej i zdrowiej, tak naprawdę składają się z wielu różnych mniejszych zmian, które nagle muszę wprowadzić wszystkie na raz. Pomyślałam więc - może jakby to podzielić to byłoby mi łatwiej? Od dzisiaj więc wprowadzam zmiany w tygodniowych interwałach. Na jeden tydzień mam jedno zadanie do wykonania. Tylko tę jedną rzecz, na której muszę się skupić. Jeśli pójdzie dobrze - w przyszłym tygodniu dorzucamy następną. A tamta poprzednia, miejmy nadzieję, wejdzie już mniej więcej w nawyk. A przynajmniej trochę się do niej przyzwyczaję. A postanowieniem na tydzień 1. (do 18 lipca), jest:
Jedzenie 5 posiłków dziennie
Nie więcej!
Podjadanie między posiłkami jest moją zmorą, a kiedy siedzę wieczorem w domu potrafię właściwie jeść cały czas. Od dzisiaj koniec.
A że ograniczenie jest tylko ilościowe, a nie jakościowe, więc nic nie stoi na przeszkodzie, bym dzisiaj na kolację zjadła...
Czyż to nie piękne?
Oczywiście zjem jedną. No, może dwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz