poniedziałek, 22 lipca 2013

Joanna mówi: dlaczego fajnie jest mieszkać na wsi

Jestem ze wsi.
I tak, jak kiedyś strasznie tego nie lubiłam, dzisiaj najchętniej zwinęłabym manatki i zostawiła z tyłu blokowiska i szybkie życie w mieście, i wróciła tam. Gdyby nie prozaiczne i przyziemne sprawy typu praca czy społeczne zaprogramowanie na samodzielność (a dlaczego nie mogłabym mieszkać z rodzicami, hę?) to pewnie dawno już pożegnałabym Poznań.
To chyba mało popularna opinia w dzisiejszych czasach, kiedy młodzi ludzie masowo zostają po studiach w tych dużych miastach, osiedlają się w małych mieszkaniach albo szeregowcach na przedmieściach i nie wracają nigdy tam, skąd pochodzą. Rozumiem, że nie wszyscy lubią być blisko rodziny, ale mało kto słyszał chyba o młodych ludziach, którzy wyprowadzili się na wieś z własnej, niczym nieprzymuszonej woli. A ja się dziwię. I jeśli tylko nadarzy się w moim życiu taka okazja, to zwiewam z powrotem. A dlaczego? Oto dlaczego...

1.Przestrzeń.
Na wsi nie uświadczysz ciasnych blokowisk. Domów upchniętych jeden przy drugim. Prawie każdy ma jakiś spłachetek zieleni, na którym może usiąść i zrelaksować się po pracy, choćby w kapciach i dresie, z kubkiem kawy, nie takim papierowym ze Starbaksa, ale takim zwykłym. Nie ma problemu z miejscem na grilla. Nie ma problemu z miejscem na samochód. Po prostu - nie ma problemu z miejscem.
2.Spokój.
Na wsi każdy sygnał przejeżdżającej karetki to sensacja. Samochody przejeżdżają z rzadka, czasem tylko sąsiad kosi trawę, ale przecież nie częściej niż raz na miesiąc. Bez problemu można siedzieć przy otwartym oknie i nic nie wyje nad uchem. No, chyba że w wiejskiej knajpie jest wesele, no ale to też ma swój urok, prawda? Nie wspominając już o tym, że nocą robi się tak cicho i tak ciemno, jak w mieście nie robi się nigdy. Nic nie jest tak przyjemne jak ciepła czerwcowa noc na wsi, i truskawki.
3.Wspominając o truskawkach...
Nawet jeśli nie masz ogródka, w którym możesz hodować swoje własne owoce i warzywa, to masz do nich bezpośredni dostęp, bo na wsi zawsze jest blisko ktoś, kto ten ogródek ma. Albo wręcz ma całą plantację truskawek i odłoży dla ciebie koszyk najładniejszych, po które nie musisz ustawiać się w kolejce na rynku od samego rana kosztem pracy czy snu. Zawsze znajdzie się baba, która hoduje kury i sprzeda ci jajka tego samego dnia wyjęte kurze spod kupra. Gospodarz z jabłkami. Znajomy, który nazbierał kurek.
4.Wożenie się.
To taki mój osobisty plus. I dla wszystkich tych, którzy lubią prowadzić samochód prostą, pustą drogą, przed siebie. Gdybym spróbowała wyjechać gdzieś samochodem w mieście pewnie dostałabym dzikiej szajby na pierwszych światłach, po pierwszym idiocie który zajechałby mi drogę, w pierwszym korku na wyjazdówce. A na wsi? Wsiadasz w auto i jedziesz, choćby do sąsiedniej wsi na zakupy. I nic cię nie zatrzyma.
5.Tanie piwo.
W pubie. Wciąż pamiętam czasy, kiedy Czarny Specjal w mojej rodzinnej wsi kosztował 3,20 zł. Niestety, podrożał do 3,50, ale wciąż jest to cholernie dobra cena jak na piwo, przy którym można usiąść z kumplem w pubie i zamówić frytki, jeśli zrobimy się głodni. Nie wspominając już o nieskończonej ilości miejsc do picia w plenerze.

I, szczerze mówiąc, mogłabym wyliczać dalej, i dalej, ale kto będzie miał czas i siłę to wszystko czytać. Póki co odwiedzam moją wieś kiedy mogę i zawsze wracam stamtąd zrelaksowana jak nigdy. I wciąż wierzę, że jeszcze kiedyś tam wrócę, usiądę na własnym podwórku z psem pod nogami i znów poczuję jak cudownie jest być wieśniakiem. Naprawdę.

2 komentarze:

  1. Też jestem ze wsi, a teraz mieszkam w mieście, na szczęście na spokojnym osiedlu, więc nie odczuwam tej zmiany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mieszkam w mieście ale nie za dużym.
    Jednak mam rodzinę, która mieszka na wsi i co roku spędzam tam część wakacji.
    Tam nie mam dostępu do internetu i bardzo lubię taki odwyk. W tym czasie można robić tyle fajnych rzeczy. ;)

    OdpowiedzUsuń