niedziela, 17 listopada 2013

Nie wyrastaj z radości


Dzieci to potrafią cieszyć się życiem. Prawda? Śmieją się, skaczą, biegają, ni przejmują się niczym poza tym, żeby zdążyć do domu na obiad. A i tym nie zawsze. I co się potem z nimi dzieje?

Przychodzi dojrzewanie, szkoła, szaleństwo hormonów, nagle priorytety się zmieniają. Ważne jest to, ile ma się koleżanek i jakie buty się nosi. Mnożą się rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę, a maleje liczba rzeczy, które robimy tylko dlatego, że sprawia nam to radość.

I choć nie da się wrócić do beztroskich czasów grania na podwórku w "czarne piwko" i wychodzenia "na buty" na wioskę, to można spróbować zachować fragmenty tej czystej dziecięcej, trochę głupkowatej radości. Przed dorastaniem nie da się obronić choćby się człowiek zapierał rękami i nogami, ale są pewne rzeczy z których wyrastać po prostu nie warto. A jakie? A na przykład...

1.Puszczanie baniek. Takie proste, a  jednak zwykłe mydlane bańki niezmiennie wzbudzają we mnie jakąś niewyjaśnioną radość. Lubię usiąść na murku czy ławce, wyciągnąć z torby buteleczkę, którą teraz jakoś tak zawsze mam przy sobie i jednym dmuchnięciem stworzyć wokół siebie chmurę tęczowych baniek. A wiecie co jest w tym najfajniejsze? Prawie każdy przechodzący obok człowiek uśmiecha się na twój widok. A biorąc pod uwagę naturalne ponuractwo szarego przechodnia, taki uśmiech rozjaśnia całą ulicę.

2.Taniec i śpiew. I nie mówię tu o tańcu towarzyskim czy śpiewaniu na scenie. Śpiewaj, kiedy podoba ci się piosenka, która właśnie leci w supermarkecie. Tańcz w kuchni. Tańcz na imprezie, mimo że strasznie ci to nie wychodzi. Nie przejmuj się, jak wyglądasz, czy udaje ci się trafiać w rytm i czy przypadkiem ci ludzie pod ścianą nie śmieją się z ciebie po kryjomu. Jest bardzo mała szansa, że naprawdę to robią, a jeśli jednak rzeczywiście tak jest to zastanów się, które z was rzeczywiście wybrało lepszy sposób na dobrą zabawę.

3.Wylizywanie miski po cieście. Co z tego, że to podobno niezdrowe, skoro ciasto najsmaczniejsze jest właśnie w takiej postaci. No nie powiecie mi, że jest inaczej.

4.Słuchanie tego, na co się ma ochotę. A co najważniejsze - nie odczuwanie potrzeby, by się z tego tłumaczyć. "Wiem, że ta muzyka jest słaba, ale dobrze mi się kojarzy." "Wkręciło mi się, bardzo chcę przestać słuchać, ale nie mogę." Po co? Jeśli masz ochotę słuchać One Direction, to słuchaj. Jeśli następnego dnia masz nastój na death metal nikomu raczej nie będzie to przeszkadzać (no, chyba że puścisz go bardzo głośno i mieszkasz w bloku). Kiedy byłam mała, nie zastanawiałam się czy Britney jest dość ambitna muzycznie i czy ktoś przypadkiem nie będzie się ze mnie śmiać, że jej słucham. Nie mówiąc już o Smerfnych Hitach.

Zapewne każdy ma wiele innych rzeczy, które mógłby dopisać do tej listy. Balony z helem, robienie orłów na śniegu, chodzenie po mieście w rogach renifera na głowie czy czapka w kształcie misia. Dlatego postuluję, byśmy wszyscy pozbyli się z głowy tego chochlika, który podpowiada, że "w tym wieku nie wypada". To ty sam decydujesz, co ci wypada a co nie. A ja tylko powiem, że najlepiej dla nas wypada to, co wywołuje uśmiech. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało.

2 komentarze:

  1. Ooo w wakacje puszczaliśmy z chłopakiem bańki! :) Można jeszcze dodać oglądanie bajek i czytanie książeczek dla dzieci ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, własnie, bajki i książki! Ja co jakiś czas wracam do ulubionych, a filmy Disneya to już w ogóle kocham :)

      Usuń