czwartek, 1 sierpnia 2013

Grejpfrutowy tydzień


Dzisiaj szybka aktualizacja:
grejpfruty jadłam dnia każdego poza niedzielą i dzisiaj. Czyli zwycięstwo jest połowiczne.
Przekonałam się też, że chociaż lubię grejpfruty, to jedzenie ich jako pierwszego posiłku od samego rana działa na mnie raczej średnio. Od rana potrzebuję chyba większej dawki energii w postaci płatków i orzechów, jedzenie kwaśnego grejpfruta nie dawało mi ani przyjemności ani poczucia, że coś zjadłam. Przerzucam więc grejpfruta na którykolwiek z innych posiłków w ciągu dnia i wracam do swojej utartej porannej rutyny. Poza tym muszę wam powiedzieć, że grejpfrut jest jednym z najbardziej irytujących owoców i walka z nim o 7 rano kiedy sok pryska na wszystkie strony nie była pozytywnym początkiem dnia.
Cóż, wszystkiego trzeba spróbować. Także grejpfruta.

Poćwiczyłam też 2 razy z Jillian. Całkiem mi ten trening przypadł do gustu.

Na przyszły tydzień wyzwanie także dietetyczno-spożywcze:
będę jadła jedną porcję warzyw dziennie

Zawsze miałam z tym problem, więc przekonajmy się, czy potrafię. Zaznaczmy, że nie używam tutaj amerykańskiej wersji terminu "porcja warzyw". Nie, pizza z sosem pomidorowym nie jest porcją warzyw. Frytki też nie.

A po tej, krótkiej przecie, notce, słowo grejpfrut straciło dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Grejpfrut. Grejpfrut.

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście, grejpfrut na śniadanie nie brzmi jakoś szałowo :D trzymam kciuki za te warzywa!

    OdpowiedzUsuń